54,90 zł
Opowieść o ucieczce Sigmunda Freuda z Wiednia.
Opowieść o ucieczce Sigmunda Freuda z Wiednia po Anschlussie Austrii i barwna historia grupy jego przyjaciół, którzy to umożliwili.
Wielu Żydów opuściło Austrię przed jej zajęciem przez wojska niemieckie w 1938 roku, ale Freud pozostał w Wiedniu. Twórca psychoanalizy miał 81 lat, chorował na raka i wciąż nie był przekonany, że jego życie jest zagrożone. Kilka bliskich mu osobistości, świadomych niebezpieczeństwa, zorganizowało jednak misję ratunkową.
Niczym na kartach powieści detektywistycznej czytamy, jak tej niezwykłej grupie ludzi udało się wreszcie przekonać Freuda - człowieka, który, zdawałoby się, znał ludzki umysł lepiej niż ktokolwiek inny - do wyjścia ze stanu głębokiego zaprzeczenia co do nadciągającej katastrofy. Niemal w ostatniej chwili zdołali przewieźć go wraz z żoną i córką Anną do Londynu, gdzie miał spędzić ostatnie miesiące życia jako wolny człowiek. Jego siostry, które nie zdążyły opuścić Austrii, zginęły w obozach koncentracyjnych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 383
Tego autora polecamy również:
ŁOWCY NAZISTÓW
1941. ROK, W KTÓRYM NIEMCY PRZEGRAŁY WOJNĘ
Isabel i, jak zawsze, Krysi
„Jest to nieodwracalne prawo historii, że właśnie naoczni świadkowie wielkich, znamiennych dla swojej epoki ruchów i wydarzeń w pierwszym okresie nie poznają się na nich”.
STEFAN ZWEIG, ŚWIAT WCZORAJSZY1
15 MARCA 1938 ROKU, TRZY DNI PO TYM, JAK WOJSKA NIEMIECKIE wkroczyły do Austrii, na balkonie Hofburga, wiedeńskiego pałacu cesarskiego, ukazał się Adolf Hitler, by wśród wiwatów dwustupięćdziesięciotysięcznego tłumu obwiesić likwidację oddzielnego państwa austriackiego. „Najstarsza wschodnia prowincja Niemiec od dziś staje się najmłodszym przedmurzem państwa niemieckiego”2, oznajmił. Tak często deklarowane marzenie włączenia swego kraju urodzenia w granice Trzeciej Rzeszy, Anschluss, teraz się ziściło, a zebrany tłum szalał z zachwytu. Większość Austriaków reagowała podobnymi wybuchami radości od chwili, gdy tylko pierwsi żołnierze Hitlera przekroczyli granicę.
Jednakże nie wszyscy się cieszyli. Nowi przybysze3 rozpoczęli masowe aresztowania osób uznanych przez Gestapo za wrogów nazistów i wywołali falę antysemickiej przemocy. Żydów bito, zabijano, a ich sklepy rabowano. Dziesiątki z nich popełniły samobójstwo. Według przebywającego wówczas w Wiedniu niemieckiego dramatopisarza Carla Zuckmayera „Miasto przerodziło się w koszmar rodem z obrazów Hieronima Boscha […]. To, co rozpętało się w Wiedniu, to nawała zazdrości, zawiści, rozgoryczenia, ślepej, złośliwej żądzy zemsty […]. To był prawdziwy sabat czarownic dla motłochu. Pogrzebano wszystko, co składa się na ludzką godność”4.
Sigmund Freud, ukryty w swoim zajmowanym od lat mieszkaniu i biurze przy Berggasse 19, już na początku nazistowskich rządów napisał krótko: „Finis Austriae”5 (kres Austrii). Twórca psychoanalizy mieszkał w austriackiej stolicy od czwartego roku życia. Teraz, w przededniu osiemdziesiątych drugich urodzin, znalazł się w samym środku gęstniejącego koszmaru. Jako Żyd automatycznie był narażony na niebezpieczeństwo; jako niekwestionowany koryfeusz tego, co większość nazistowskich funkcjonariuszy nazywała żydowską pseudonauką, po nowych panach mógł się spodziewać wszystkiego.
Freud był jednym z pierwszych celów. Jeszcze tego samego dnia, gdy Hitler wygłosił mowę na pobliskim placu, nazistowskie zbiry wdarły się do mieszkania Freuda i do biura Internationaler Psychoanalytischer Verlag, domu wydawniczego dzieł Freuda i jego kolegów, mieszczącego się przy Berggasse pod numerem 7. W mieszkaniu żona Freuda, Martha, miała dość przytomności umysłu, by udawać uprzejmą panią domu, co „gości” zbiło z tropu. Wyciągnęła podręczny zapas gotówki i zapytała: „Może panowie sobie wezmą?”6. Anna, najmłodsza córka Freudów, zabrała następnie „gości” do innego pokoju, gdzie opróżniła sejf z sześciu tysięcy szylingów, równowartość około ośmiuset czterdziestu dolarów, które także zaoferowała przybyszom.
Nagle pojawił się emanujący powagą Sigmund Freud i spojrzał na intruzów bez słowa. Wyraźnie skonfundowani, zwrócili się do niego „Herr Professor”7, po czym wyszli z mieszkania z łupem i obietnicą, że przyjdą innym razem. Dowiedziawszy się, ile zgarnęli, skomentował ironicznie: „W życiu nie wziąłem tyle za jedną wizytę”.
Nic jednak nie było zabawnego w dramacie, który rozegrał się w mieszkaniu i w siedzibie Internationaler Psychoanalytischer Verlag, dokąd udał się Martin, najstarszy syn Freudów, by zniszczyć dokumenty, które naziści mogli wykorzystać przeciwko jego ojcu. Gdy do biura wdarło się kilkunastu, jak potem wspominał Martin, „niechlujnie odzianych”8 zbirów, wcisnęli mu w brzuch lufę karabinu i więzili go przez kilka godzin. Jeden z nich ostentacyjnie wyjął pistolet i krzyknął: „Może go zastrzelmy i miejmy to z głowy? Powinniśmy zastrzelić go na miejscu”.
W chaosie pierwszego dnia napastnicy jakby nie do końca wiedzieli, co mają zrobić, nie było też jasne, kto wydaje im rozkazy. Kilka dokumentów, które Martin, skarżąc się na problemy żołądkowe, zdołał spłukać w toalecie, nie wpadło w ich ręce. Wieczorem się wynieśli, zapowiadając, że wkrótce przeprowadzą drobiazgowe śledztwo.
Martin wrócił do rodziców i siostry, jednak w domu nie czuło się ulgi. Szczególnie rozpaczała Anna. „Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy się wszyscy zabili?”9 – zapytała ojca. Jego zdecydowana odpowiedź świadczyła, że nie myśli o niczym podobnym. „Dlaczego? Bo oni tego chcą?”
Jednak jego sytuacja – i bardzo niepewne jej rozwiązanie – rodziły niepokojące pytania: Dlaczego Freud pozwolił na to, by znaleźć się w tak skrajnie niebezpiecznym położeniu? Dlaczego nie opuścił Wiednia wcześniej, gdy było to względnie łatwe?
Dlaczego nawet wtedy, gdy intruzi opuścili jego mieszkanie, zapowiadając na odchodnym rychły powrót, nadal nie chciał działać? Gdy Martina wypuszczono z wydawnictwa, natychmiast wrócił do rodziców. „Mimo tych wszystkich przejść nie sądzę, by ojciec w ogóle myślał o opuszczeniu Austrii”, pisał Martin. Miał nadzieję „przeczekać burzę”. Spodziewał się, że „powróci normalny rytm życia, a uczciwi ludzie będą mogli robić swoje bez lęku”.
Jak na ironię Freud jak nikt inny powinien rozumieć, jak mroczne są siły, które pchają jego świat ku masowym mordom i zniszczeniu. W sławnym eseju z 1930 roku Kultura jako źródło cierpień pisał o „agresywnym okrucieństwie” człowieka, które „wyraża się […] spontanicznie; demaskuje człowieka jako dziką bestię, której obca jest zasada oszczędzania własnego gatunku”10. Zwracał szczególną uwagę na to, jak często Żydzi „okazywali się przydatni”, będąc łatwym celem ujścia dla takich niskich impulsów.
Życie Freuda przypadło na ostatnie dekady istnienia Austro-Węgier, I wojnę światową i lata międzywojenne, doświadczył więc politycznych niepokojów i antysemityzmu, który był nie tyle tłem, ile codziennością w jego otoczeniu. Z jednej strony wiedział, że tworzy to zapalną mieszankę grożącą w każdej chwili eksplozją, która mogła zniszczyć jego i jego rodzinę. Z drugiej strony jednak żył w zaprzeczeniu. Zmagał się z nowotworem szczęki – skutkiem jego wieloletniego uzależnienia od palenia cygar – i był dojmująco świadom, iż jego czas dobiega końca. Miał desperacką nadzieję, że pozostałe mu jeszcze chwile będzie mógł spędzić we względnym spokoju, bez całego zamętu związanego z osiedlaniem się gdzie indziej.
Jednakże na miejscu trzymało go więcej niż tylko zaawansowany wiek i choroba. Freud czuł głębokie przywiązanie do Wiednia, który był przez wiele wieków jednym z ośrodków życia kulturalnego – również żydowskiego – w Europie. Do świetnie prosperującej społeczności żydowskiej miasta należeli kompozytorzy, tacy jak Gustav Mahler i Arnold Schoenberg, pisarze Stefan Zweig, Franz Werfel i Joseph Roth oraz fizycy, lekarze i, rzecz jasna, wielu innych czołowych psychologów epoki. Freud większość z nich znał lub przynajmniej widywał.
Centrum jego świata stanowiło mieszkanie przy Berggasse 19, gdzie wraz z Marthą wychowali sześcioro dzieci. Tam także przyjmował swych pacjentów, pisał eseje i książki, a w środowe wieczory spotykał się z członkami Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego. Miał swoje zwyczaje, jak wieczorne spacery po Ringstrasse i wizyty w słynnych wiedeńskich kawiarniach, gdzie palił cygaro i czytał prasę. Krótko mówiąc, był rewolucyjnym myślicielem przywiązanym do niemieckiego powiedzenia „Ordnung muss sein” – „porządek musi być”. W Trzeciej Rzeszy słowa te miały nabrać złowrogiego znaczenia, jednak w przedwojennym Wiedniu mogły funkcjonować jednocześnie z raczej tolerancyjnymi normami społecznymi – oraz niezmordowanym eksplorowaniem przez Freuda tematów niegdyś uważanych za tabu.
Wiedeń był też miejscem, gdzie on sam zmienił się z – jak siebie określał – outsidera, którym często pogardzała lekarska elita, w powszechnie szanowanego praktyka swojej nowej sztuki. Był władcą królestwa, do którego przyciągał wyznawców i pacjentów z całej Europy i Stanów Zjednoczonych. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku był najsławniejszym mieszkańcem Wiednia i gdziekolwiek się pojawiał, z miejsca przyciągał uwagę.
John Gunther, korespondent zagraniczny „Chicago Daily News”, autor Inside Europe i wielu innych popularnych pozycji, napisał powieść o Wiedniu The Lost City [Zagubione miasto], w której luźno oparł się na swych doświadczeniach z austriackiej stolicy z początku lat trzydziestych ubiegłego wieku. Zawarł w niej opis rautu dyplomatycznego wydanego przez polską ambasadę, na który przybył Freud. Ukazał w ten sposób mityczny już wówczas status psychoanalityka.
Jeden z gości spostrzega sławę i wykrzykuje: „Oto prawdziwa rzadkość. Wchodzi Freud!”.
I rzeczywiście to doktor Sigmund Freud we własnej osobie, lśniące niebieskie oczy, równo przystrzyżona broda, postawa napięta, wręcz zniechęconej wyższości; oto z powagą zbliża się do gospodarzy. W pomieszczeniu zapadła cisza, gdy sunął niczym łódź pośród sitowia; goście tłoczyli się, by się przypatrzyć, jednak odpychała ich siła jego powolnego, majestatycznego kroku. „Freud!” – szeptano. Zgromadzeni zamilkli, pełni podziwu11.
Tego rodzaju sława mogła oznaczać dla Freuda zgubę lub zbawienie. Po zakończeniu Anschlussu władze nazistowskie mogły uznać, że będzie świetnym przykładem, iż żaden Żyd, nawet najbardziej sławny, nie może czuć się bezpiecznie. Mogli też wykalkulować, że na wczesnym etapie zwycięstw Hitlera lepiej byłoby pozwolić Freudowi wydostać się z matni, w której znalazł się w znacznej mierze z własnej winy. W rzeczywistości jednak po przejęciu władzy nie podjęli żadnej konkretnej decyzji, co z nim zrobić. Jego los jeszcze się nie rozstrzygnął. Potrzeba było wspólnych wysiłków zebranej ad hoc grupy ratunkowej, by zorganizować jego ucieczkę z Wiednia.
Była to nieprawdopodobna zbieranina barwnych osobowości pochodzących z różnych środowisk i krajów. Łączyły ich oddanie dla Freuda i jego teorii oraz, w tym pełnym napięcia okresie, przede wszystkim determinacja w przełamywaniu jego oporu przed opuszczeniem Wiednia. Gdy wreszcie się ugiął, podjęli się przekonania hitlerowskich władz, by na to zezwoliły. Gdy żydowskim emigrantom coraz trudniej było znaleźć kraj, który by ich przyjął, otrzymali zadanie przekonania brytyjskiego rządu, by ugościł Freuda i towarzyszącą mu liczną gromadkę – łącznie szesnaście osób, w tym członków rodziny, powinowatych i jego lekarza z rodziną. Była to skomplikowana operacja, sukces zaś był niepewny – byłby jednak niemożliwy, gdyby owa grupa ratunkowa nie stanęła na wysokości zadania.
Głównymi jej członkami byli12:
Ernest Jones, walijski lekarz, który poznał Freuda w 1908 roku i nauczył się niemieckiego, by studiować jego dzieła. Jones został najgorliwszym uczniem Freuda w świecie anglojęzycznym. Był prezesem Brytyjskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego i Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego, które propagowały idee wiedeńskiego psychiatry. Miał odegrać główną rolę w przekonaniu Freuda do opuszczenia Wiednia, a władz brytyjskich do przyjęcia go wraz z towarzyszami.
Anna Freud – choć najmłodsza z rodzeństwa, miała najbliższe relacje osobiste i zawodowe z ojcem, troszczyła się o niego aż do jego śmierci. Przez większość tego czasu była w – jak to określiła – „drogim związku” z Dorothy Tiffany Burlingham, wnuczką Charlesa Tiffany’ego, założyciela Tiffany & Co. Anna została sławną psychoanalityczką dziecięcą, stosując teorie ojca w leczeniu swych małych pacjentów.
William Bullitt – ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji, wcześniej w Związku Radzieckim. Bullitt był pacjentem Freuda w roku 1926, gdy rozpadało się jego małżeństwo, on zaś być może miał myśli samobójcze. Sesje z Freudem nie uratowały związku, pomogły mu jednak w zmaganiach z depresją i niespodziewanie doprowadziły do współpracy przy powstaniu biografii polityka, którego obaj nie znosili – prezydenta Woodrow Wilsona.
Maria Bonaparte – reprezentowała arystokrację europejską. Była praprabratanicą Napoleona i żoną Jerzego, księcia Grecji i Danii. Choć miała wieloletni romans z premierem Francji Aristide’em Briandem, w roku 1925 rozpoczęła sesje psychoanalityczne z Freudem, które miały zaradzić jej „oziębłości”. Wkrótce sama została psychoanalityczką. Tak jak Jones i Bullitt, Maria nie była Żydówką.
Max Schur specjalizował się w internie, ale jeszcze jako student był zafascynowany Freudem i sam przeszedł psychoanalizę. Leczył Marię Bonaparte podczas jej pobytów w Wiedniu. Zaintrygowana tym „zorientowanym w psychoanalizie internistą” księżna przedstawiła go Freudowi, który w roku 1929 został jego pacjentem. Schur, również Żyd, znacznie bardziej niż jego sławny pacjent niepokoił się rosnącym zagrożeniem ze strony nazistów. Choć zorganizował dla swej rodziny wyjazd do Stanów Zjednoczonych, pozostał w Austrii, by opiekować się Freudem aż do jego wyjazdu, a następnie troszczył się o właściwą opiekę dla niego w Londynie.
Anton Sauerwald zupełnie nie pasował do grupy ratującej Freuda. Nikt się nie spodziewał, by nazistowski urzędnik, którego zadaniem było nadzorowanie grabienia Freuda, odegra główną rolę na ostatnim etapie jego wiedeńskiego życia. Tak się jednak właśnie stało.
Szacowny wiedeńczyk musiał polegać właśnie na tych ludziach – i innych, którzy im pomogli – by dane było mu spędzić ostatnie piętnaście miesięcy życia w Londynie i aby spełniło się jego życzenie, by „umrzeć wolnym”.
_____
W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku byłem szefem biura „Newsweeka” w Moskwie, Rzymie, Bonn, Berlinie i Warszawie. W tym czasie często bywałem w Wiedniu. Po raz pierwszy odwiedziłem to miasto jako nastolatek i z radością wracałem do niego raz po raz. Było to miejsce przesycone historią, wspaniałymi dziełami architektury i sztuki, muzyką i literaturą. Wciąż można tam delektować się tymi samymi widokami i rozrywkami, co w czasach Freuda.
Można powtórzyć jego regularne spacery po Ringu, wielkim bulwarze w kształcie podkowy, zbudowanym na rozkaz cesarza Franciszka Józefa w drugiej połowie XIX wieku. Wędrując wokół centrum miasta, możemy podziwiać Operę Wiedeńską, parlament, ratusz, uniwersytet i inne państwowe gmachy i parki.
Jak Freud, możemy wstąpić do rozlicznych kafejek, w tym jego ulubionej Café Landtmann tuż koło Burgtheater. Tam możemy zasiąść na aksamitnych sofach lub oryginalnych krzesłach od Thoneta z czasów cesarskich, spoglądać w zamontowane w latach międzywojennych lustra i podziwiać kunsztowne intarsje na drewnianych ścianach. Nim w pełni doceniłem ten klimat belle époque, odkryłem, że niemal wszystkie osoby, z którymi chciałem spotkać się w Wiedniu – politolodzy, socjologowie, pisarze, artyści – proponowali właśnie to miejsce.
Jednak każdy, kto przez jakiś czas mieszka w Wiedniu albo choćby często odwiedza to miasto, odczuwa nader sprzeczne emocje. John Gunther opisał austriacką stolicę jako miasto „tak uwodzicielskie, tak nieznośne, ale pełne nieokreślonego uroku”13.
Po części urok ten dostrzegały także ofiary czasów nazistowskich. W pierwszych dniach niemieckiej okupacji Polski szesnastoletnia Weronika Kowalska znalazła się w licznej grupie dziewcząt z Częstochowy, które brutalnie oderwano od rodzin i wysłano do pracy przymusowej w Wiedniu. Większość czasu spędzały w fabryce Ericssona wytwarzającej telefony polowe dla Wehrmachtu i w prymitywnych barakach obok. Znacznie później, już jako moja teściowa, nie umniejszała trudów, jakie musiała znosić wraz z koleżankami. Zapamiętała jednak nieliczne wizyty w mieście, które dla niej było wprost oszałamiające.
Tematy, które opisywałem podczas moich wizyt w Wiedniu, często dotyczyły tej samej ponurej przeszłości. Odwiedzałem sławnego łowcę nazistów Szymona Wiesenthala, rezydenta austriackiej stolicy, by opisywać jego wysiłki na rzecz pociągnięcia zbrodniarzy do odpowiedzialności. We wczesnym okresie powojennym wielu Austriaków z powodzeniem przedstawiało siebie jako pierwsze ofiary Trzeciej Rzeszy w uładzonej wersji wydarzeń, którą w zbiorowej wyobraźni umocnił ogromny sukces filmu Dźwięki muzyki. Na to, że Austriacy należeli do najgorętszych zwolenników Hitlera i – jak wielokrotnie podkreślał Wiesenthal – byli nadreprezentowani wśród komendantów i innych funkcjonariuszy machiny Zagłady, często przymykano oczy.
Dopiero gdy w roku 1986 były sekretarz generalny ONZ Kurt Waldheim wysunął się na czoło w wyścigu prezydenckim, kraj zaczął bardzo spóźnione rozliczenie z niedawną przeszłością14. W oficjalnych biografiach Waldheim przyznawał się do udziału w walkach na początku wojny na froncie wschodnim, „zapomniał” jednak uwzględnić późniejszą służbę na Bałkanach w sztabie generała Alexandra Löhra, później skazanego na śmierć i powieszonego w Jugosławii za zbrodnie wojenne. Gdy przeoczenia Waldheima zostały ujawnione, niektórzy z moich niemieckich przyjaciół nie potrafili ukryć schadenfreude. „Austriacy przekonali świat, że Beethoven był Austriakiem, a Hitler Niemcem”, żartowali (Hitler urodził się w Górnej Austrii, Beethoven zaś pochodził z Bonn).
Gdy relacjonowałem tę historię, reakcja Waldheima na uwagi o jego wojennej przeszłości była dla mnie równie niepokojąca jak wszystko, co mógł robić w tym czasie jako oficer wywiadowczy. Wykorzystując fakt, że jedną z najgłośniej oskarżających go organizacji był Światowy Kongres Żydów, Waldheim uciekł się do słabo zawoalowanej retoryki antysemickiej dla zmobilizowania zwolenników; zwycięstwo było gorzkie. Reputacja Austrii ponownie legła w gruzach, jednak kolejne pokolenie austriackich edukatorów wykorzystało skandal do bardziej uczciwego przedstawiania przeszłości w podręcznikach szkolnych i dyskursie publicznym.
Wracałem więc do Wiednia tak często, jak to możliwe. Ciągnęło mnie do tego miasta o nieodpartym uroku, niezależnie od cieni, jakie wciąż można było w nim znaleźć. Zapewne z tego powodu doskonale rozumiem przywiązanie Freuda do niego, choć sam miał coraz bardziej ambiwalentne odczucia. Wątpliwości tych nie wyzbył się do chwili, gdy zapadł w swój ostatni sen w Londynie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Stefan Zweig, Świat wczorajszy, przeł. Maria Wisłowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1958, s. 432. Jeśli nie zaznaczono inaczej, cytaty w przekładzie Jana Szkudlińskiego (przyp. tłum.). [wróć]
Gordon Brook-Shepherd, The Austrians: A Thousand-Year Odyssey, s. 328. [wróć]
Peter Gay, Freud: A Life for Our Time, s. 619–622 (dalej cytaty „Gay” odnosi się do tejże biografii, a nie pracy The Freud Reader pod jego redakcją). [wróć]
Eric Kandel, cyt. z jego przemówienia noblowskiego w 2000 r. https://www.nobelprize.org/prizes/medicine/2000/kandel/biographical/. [wróć]
Michael Molnar, red., The Diary of Sigmund Freud 1929–1939, s. 229. [wróć]
Ernest Jones, The Life and Work of Sigmund Freud, vol. 3, s. 218–219 (dalej cyt. Jones oraz nr tomu). [wróć]
Martin Freud, Sigmund Freud: Man and Father, s. 210–211 (dalej cyt. Martin Freud). [wróć]
Ibidem, s. 207–208. [wróć]
Gay, s. 622. [wróć]
Sigmund Freud, Kultura jako źródło cierpień, przeł. Jerzy Prokopiuk, Aletheia, Warszawa 2013, s. 78–79. [wróć]
John Gunther, The Lost City, s. 327–328. [wróć]
Źródła dotyczące każdej z osób, jak i całego cytatu „umrzeć wolnym” są podane w poniższych rozdziałach. [wróć]
Gunther, s. 68. [wróć]
O aferze Waldheima zob. Andrew Nagorski, Łowcy nazistów, przeł. Jan Szkudliński, REBIS, Poznań 2016, rozdz. 14. [wróć]
Tytuł oryginału: Saving Freud
Copyright © 2022 by Andrew Nagorski
All rights reserved
Copyright © for the Polish translation and edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2022
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Małgorzata Chwałek
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Ewa Skrzypiec
Fotografie na okładce:
© ALAMY LIMITED / BE&W
© Library of Congress/Corbis/VCG/Getty Images (portret)
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Freudowi na ratunek, wyd. I, Poznań 2024)
ISBN 978-83-8338-860-1
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer