Opowiadania niekoniecznie oczywiste - Anna Magosz - ebook + książka

Opowiadania niekoniecznie oczywiste ebook

Magosz Anna

0,0

Opis

Opowiadania niekoniecznie oczywiste” Anny Magosz to zbiór jedenastu niebanalnych historii. Niektóre zaskoczą, inne rozbawią, a kolejne skłonią do głębszej refleksji. Bohaterami tych opowiadań są ludzie tacy jak my, których życie stawia nagle w niecodziennych sytuacjach.

 

Szczypta magii

Autorka, znana z debiutu „A kto by nie chciał?” (Borgis 2021), opowiadań publikowanych w drugim i trzecim tomie „Opowieści naszych dni” (Borgis 2022 i 2023) oraz wydanej w 2023 roku powieści fantasy „Poza zaświaty”, prezentuje Czytelnikom zbiór utworów wpisujących się w konwencję realizmu magicznego. W najnowszych opowiadaniach Anna Magosz umiejętnie łączy rzeczywistość z niezwykłością, odkrywając, że nie wszystko jest tak oczywiste, jak nam się wydaje. Do każdej historii dodaje szczyptę magii, która towarzyszy życiu każdego z nas.

 

Niepowtarzalna kompozycja

Opowiadania niekoniecznie oczywiste” to literacka uczta dla miłośników dobrej prozy, w której każde opowiadanie to krótka, lecz intensywna podróż. Rzeczywistość przeplata się tu z magią, oba światy współistnieją ze sobą, tworząc niepowtarzalną kompozycję. Anna Magosz udowadnia, że literatura może być równie nieprzewidywalna, ale jednocześnie fascynująca jak samo życie.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 424

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Opieka redakcyjna

Agnieszka Gortat

Redaktor prowadzący

Monika Bronowicz-Hossain

Korekta

Słowa na warsztatAgata Czaplarska

Opracowanie graficzne i skład

Marzena Jeziak

Projekt okładki

OMYDEER (Grzegorz Żurawski)

© Copyright by Anna Magosz 2024© Copyright by Borgis 2024

Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydanie I

Warszawa 2024

ISBN 978-83-67642-60-6

ISBN (e-book) 978-83-67642-61-3

Wydawca

Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis

Druk: Sowa Sp. z o.o.

Spis treści

Od Wydawcy 7

Od Autorki 9

Ojciec 11

Wrzos zjadliwy 33

Korfu 75

Iskra 129

Obiadu nie będzie. Mama znowu pisze wiersze 169

Trzy miesiące 225

Departament czasu 275

Terapia 297

Dowcip 317

Siedmiorakie dary 337

Kozie bobki 391

Od Wydawcy

Choć zdawałoby się, że magia i rzeczywistość to dwa przeciwstawne bieguny, zaskakująco często potrafią się one ze sobą bratać. Zauważyli to choćby pisarze latynoamerykańscy, którzy w latach 60. XX wieku zapoczątkowali boom na realizm magiczny – nurt w literaturze charakteryzujący się współwystępowaniem w jednym utworze elementów magicznych i realistycznych.

Na gruncie polskim realizm magiczny reprezentują m.in. Olga Tokarczuk, Paweł Huelle czy Bruno Schulz. Do tego zacnego grona można również zaliczyć Annę Magosz, autorkę niniejszej książki.

Anna Magosz zadebiutowała w 2021 roku powieścią „A kto by nie chciał?” opublikowaną również przez Wydawnictwo Borgis. Jej opowiadania znalazły się także w drugim i trzecim tomie antologii „Opowieści naszych dni” (Borgis, 2022 i 2023). Jest także autorką wydanej w 2023 roku powieści fantasy „Poza zaświaty”.

Charakterystyczną cechą prozy tej autorki jest wplatanie do historii – zdawałoby się realistycznych – rozmaitych zjawisk nadprzyrodzonych. Bohaterowie jej utworów są obdarzeni niezwykłymi mocami lub talentami, w ich ręce wpadają niecodzienne przedmioty, albo też dziwnym zbiegiem okoliczności trafiają do miejsc nie z tego świata.

Zbiór „Opowiadania niekoniecznie oczywiste” to kolejna porcja znakomitych utworów, z których każdy reprezentuje to, co w twórczości Anny Magosz najlepsze – magię splatającą się z realnością, nieoczekiwane zwroty akcji, żywe dialogi, dużo humoru i zaskakujący morał.

Od Autorki

Drogi Czytelniku, oddaję w Twoje ręce zbiór opowiadań. Każde z nich kocham jak własne dziecko, choć są tak różne i nieprzewidywalne. Niektóre zaskoczą Cię treścią, inne zakończeniem, a jeszcze inne rozbawią albo zadziwią. Bywają grzeczne i ułożone, ale potrafią też nieźle namieszać. Jedno jest pewne – czytając te historie, nie będziesz się nudzić. Zapraszam do wspólnego odkrywania!

Czy chcesz poznać polskiego ogrodnika, który wynalazł panaceum na wrzos zjadliwy? A może zainteresuje Cię, czy Łukasz nauczy się kontrolować iskry, które wciąż wylatują mu z rąk? Albo zechcesz poznać odpowiedź na pytanie, czy czas można magazynować, pożyczyć komuś albo wręcz ukraść? Jeśli tak, to ta książka jest dla Ciebie. Bohaterowie utworów są tacy jak my – to zwyczajni ludzie, którzy niekiedy znajdują się w niezwyczajnych sytuacjach („Korfu”, „Iskra”), mają niebanalne talenty („Obiadu nie będzie. Mama znowu pisze wiersze”, „Kozie bobki”, „Wrzos zjadliwy”, „Siedmiorakie dary”), borykają się z codziennymi problemami rodzinnymi i osobistymi („Ojciec”), a także własnymi kompleksami („Dowcip”, „Trzy miesiące”).

Zapraszam do lektury,

Anna Magosz

Ojciec

Tadeusz leżał w łóżku z zamkniętymi oczami. Lubił te pierwsze pięć minut, kiedy już nie spał, ale jeszcze nie chciał otwierać oczu. To chyba najprzyjemniejsze pięć minut w ciągu całego zapracowanego dnia. A dzisiejszy dzień będzie bardziej zajęty niż zwykle. Dziś Wojtuś w końcu przyprowadzi swoją dziewczynę. Tak długo ją ukrywał, że Tadeusz zaczynał się zastanawiać, czy ona w ogóle istnieje. No, ale po części rozumiał, czemu tak się dzieje. Dwie ostatnie, podobno wielkie miłości syna, to było jakieś nieporozumienie.

Najpierw była Anka. Chodzili ze sobą jeszcze w ogólniaku, a potem ona postanowiła zostać aktorką, nawet zdała egzaminy wstępne. Tadeusz miał jasno sprecyzowany pogląd na życie prywatne aktorek i dał temu wyraz w postaci karczemnej awantury. Nie da sobie przyprowadzić jakiejś zdziry pod swój dach – przecież wiadomo, czym płacą za dobre role. A on nie mógł sobie na taką kompromitację pozwolić, w końcu jego syn przejmie kiedyś po nim firmę i nie może zacząć kariery od ksywki „rogacz”. Było kilka awantur, nawet łzy. Kto to widział, żeby dorosły facet płakał jak baba? W końcu Tadeusz użył argumentu ostatecznego, nie da grosza na studia syna. Jak chce być z aktoreczką, to niech sobie sam na nią zarabia. I sprawa rozwiązana.

Gorzej było z Ewą. Po okresie, kiedy Wojtuś zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, wreszcie trafił znowu na tę jedyną. Na początku wszystko było ok, miła, grzeczna, skromna. Właściwie za skromna. Ubrania jak ze sklepu z używaną odzieżą. Ona nie miała grosza przy duszy. Tadeusz zrobił delikatny wywiad i dowiedział się, że faktycznie pochodzi z wielodzietnej rodziny jakiegoś menela. Znalazła sobie Wojtusia, żeby się dokopać do kasy, a po ślubie porozdawać wszystko braciom. Tadeusz może by jeszcze przymknął oko na jej pochodzenie. W końcu od czego są intercyzy? Ale kiedy się dowiedział, że jej ojciec siedział parę lat temu w więzieniu, powiedział basta. Nie pozwoli Wojtusiowi związać się z kryminalistami. Tutaj już sytuacja była trudniejsza, bo syn był pełnoletni i mógł zrobić jakieś głupstwo w postaci cichego ślubu. Trzeba było działać ostrożnie. Ale zanim Tadeusz wymyślił, jak się pozbyć dziewczyny, sama zerwała z Wojtusiem. Miała już serdecznie dość dwuznacznych uwag przyszłego teścia i wszystko obróciła przeciwko Wojtusiowi. I to jeszcze u nich w domu! Na ich oczach! Nagle się rozpłakała i dosłownie zaczęła krzyczeć na ich syna, dlaczego jej nie broni, dlaczego zawsze pozwala ją obrażać i takie tam babskie fochy.

No, zobaczymy, kogo przyprowadzi dziś wieczorem. Może to będzie nareszcie godna partia, w końcu chłopak kończy studia, więc warto, żeby się ustatkował. Koniec myślenia na dzisiaj, pięć minut minęło, czas wstawać. Najważniejszy jest porządek, bez niego dawno by już poszedł z torbami.

Tadeusz skończył wcześniej pracę w swojej firmie, żeby zdążyć się wykąpać i przygotować do uroczystej kolacji. Pod prysznicem w myślach podsumował dzień. Żonie zostawił całe starania o menu i resztę drobnostek. W końcu to jej praca, z której – trzeba przyznać – wywiązuje się idealnie. Tak, żona mu się udała: cicha, zawsze uśmiechnięta, dba o dom i rodzinę. Tadeusz bardzo kochał swoją żonę. Uważał, że przynoszenie pieniędzy do domu to sprawa mężczyzny. Sam pochodził z biednej rodziny. Jego ojciec spędził całe życie przy maszynie, a mama była nauczycielką historii w szkole podstawowej. Pamiętał, jak wieczory spędzała nad uczniowskimi zeszytami, i chyba wtedy powziął decyzję, że jego żona nie będzie musiała pracować, on sam musi zarobić na utrzymanie rodziny. Wierzył, że pierwszym krokiem do sukcesu jest wykształcenie, więc poszedł na studia, ale wiedział też, że by osiągnąć sukces, trzeba pracowitości, żelaznej konsekwencji i przedsiębiorczości, a tę cechę posiadał mocno rozwiniętą. Szkoda tylko, że syn udał mu się średnio. Za grosz hartu ducha, mięczak. Może z niego dobry chłopak, zdolny jest, mówi biegle dwoma językami obcymi… Ale jak on się sprawdzi w roli szefa w przyszłości? No i w ogóle nie dba o tężyznę fizyczną. Tadeusz codziennie rano robi trzydzieści pompek, ma płaski brzuch i porusza się sprężystym krokiem, jak wojskowy, a Wojtuś woli leżeć z książką na kanapie. Dobrze, że się wyprowadził, bo pewnie byłyby o to częste spięcia.

O wyznaczonej porze rozległ się gong przy drzwiach wyjściowych i do domu weszły trzy osoby: Wojtek, młoda kobieta i przystojny mężczyzna. Wojtek przedstawił gości bardzo lakonicznie:

– To moi współlokatorzy: Edyta i Gabriel.

Wszyscy weszli do salonu. Goście zajęli miejsce przy stole i zaczęły się rozmowy o niczym. Podczas posiłku panowała miła atmosfera, ale Tadeusz nie mógł zrozumieć, po co przyplątał się ten Gabriel. Mieszkają w jednym domu, ale to nie usprawiedliwia faktu, że przyszedł z nimi właśnie dziś. Może Wojtuś bał się jakiejś awantury już na pierwszym spotkaniu i wolał mieć więcej wsparcia? Tadeusz postanowił być bardziej czujny i pokazać się dzisiaj raczej od tej lepszej strony.

Przy drugim daniu Wojtek opowiadał trochę o szczegółach ich wspólnego mieszkania.

– Podzieliliśmy między siebie obowiązki: Edyta nam gotuje, Gabriel zaopatruje dom, a ja jestem od finansów i latania po urzędach.

– Wojtuś sobie zawsze dobrze radził z papierami, gorzej z ludźmi – wtrącił Tadeusz.

– Tato, a możesz przestać mnie nazywać Wojtuś? Nie uważasz, że to trochę kompromitujące mówić do dorosłego człowieka w ten sposób?

– Dla mnie zawsze będziesz moim synem, bez względu na wiek. To media próbują niszczyć dobre układy rodzinne, nie ma nic niezdrowego w miłości, przytuleniu czy zdrobnieniach – zaczął tłumaczyć Tadeusz, ale przerwała mu żona.

– Mówiliście o podziałach obowiązków, a kto sprząta? – zapytała, odciągając skutecznie temat rozmowy od nieuchronnego starcia. Sama nie odzywała się zbyt często, ale zawsze potrafiła w porę uspokoić sytuację. Teraz też jednocześnie dbała o gości, co chwilę podsuwając im półmiski, ale w tym samym czasie zwracała baczną uwagę na atmosferę przy stole.

– To robimy wspólnie – odezwał się Gabriel. – Raz w tygodniu w czwartki, żeby mieć weekend wolny i posprzątany dom w razie gości, ale to Edyta wyznacza nam zadania i pilnuje, żebyśmy nie oszukiwali.

– Brawo! – pochwalił Tadeusz. – Dobry plan i pilnowanie realizacji są niezbędne w efektywnym zarządzaniu. A ty co studiujesz?

– Stomatologię, ostatni rok – odpowiedziała Edyta.

– Świetny fach – wyraził uznanie Tadeusz. – Zawsze powtarzam, że dentyści i ginekolodzy dadzą sobie radę w życiu, bo ludzie muszą się rodzić, a potem wypadają im zęby. – Spodziewał się, że po tej zabawnej ripoście goście wybuchną śmiechem, ale wyglądali na zbyt spiętych.

– Gabriel studiuje architekturę wnętrz. – Wojtek postanowił lekko zmienić temat. Korciło go, żeby upomnieć ojca, że nie mówi się dentysta, a stomatolog, ale wiedział, że w takiej rozmowie nie miałby szans. – Zdobył nagrodę za najlepszy projekt roku i kiedyś będzie z niego bardzo znany dekorator wnętrz. – Wojtek opowiadał jeszcze chwilę o sukcesach Gabriela.

Tadeusz zobaczył rozmarzony wzrok Edyty, kiedy patrzyła na ożywionego rozmową Wojtka, ale gdy tylko dziewczyna zorientowała się, że mężczyzna na nią patrzy, zaczerwieniła się, spuściła wzrok i zajęła się jedzeniem.

– Żeby odnieść sukces, potrzeba zarówno studiów, jak i ciężkiej pracy. Nie zostaje się sławnym po jednym projekcie – odpowiedział Tadeusz, żując kawałek mięsa.

– Tak, wiem, mówiłeś to tysiące razy, ale Gabriel ma prawdziwy talent. Dostał nawet zaproszenie na specjalne miesięczne warsztaty w Wielkiej Brytanii i gdyby pojechał, miałby po dyplomie zagwarantowany etat w Londynie.

– Gdyby pojechał, to znaczy, że nie pojechałeś? Dlaczego? – zaciekawił się Tadeusz i skierował pytanie bezpośrednio do Gabriela.

– Wyjazd jest za dwa tygodnie, jeszcze mógłbym pojechać, ale niestety to kosztuje dwadzieścia cztery tysiące, a ja na razie jestem uzależniony finansowo od rodziców. Dla nich moje studia i utrzymanie mnie tutaj są wystarczającym obciążeniem – odpowiedział Gabriel.

– To może odpowiem ci od razu na kolejne pytanie, dlaczego sam sobie nie zarobi – wtrącił Wojtek. – Bo jego rodzice stoją na stanowisku, że najważniejsze jest wykształcenie i nie życzą sobie, żeby w trakcie studiów Gabriel pracował, ma się skupić na jak najlepszych wynikach.

– Ależ ja wcale nie miałem zamiaru zadawać takiego pytania – oburzył się delikatnie Tadeusz. – Sam ci nie pozwoliłem na drugim roku brać tych tłumaczeń. Jak się uczysz, to się ucz, a jeszcze się w życiu napracujesz. W pełni zgadzam się z twoimi rodzicami. – Zwrócił widelec w stronę Gabriela. – Dobre wykształcenie to najlepsze, co rodzic może dać dziecku. Szkoda że Wojtuś nie poszedł na to samo co ja.

– A właśnie, jak to się stało, że z pana poglądami pozwolił pan studiować Wojtkowi filologię angielską? – spytał zaciekawiony Gabriel.

– A bo ja jestem otwarty człowiek na różne możliwości, mam swoje poglądy, ale dobry argument potrafi mnie przekonać – odpowiedział autorytatywnie Tadeusz.

– Powiedziałem tacie, że jeśli poznam perfekcyjnie angielski i francuski, to będziemy mogli sami jeździć na negocjacje, bez tłumacza, i nikt się nie dowie o szczegółach rozmowy.

– No i to właśnie nazywam dobrym argumentem. Marysiu, kochanie, myślę, że już skończyliśmy i możemy przejść do deseru – mówiąc to, pocałował żonę w rękę, a ona odwdzięczyła mu się pięknym uśmiechem i wstała od stołu, żeby zebrać talerze.

Przy deserze Wojtek spytał:

– Tato, a jak się zakończyła sprawa tego faceta od reklamy? Udało ci się go zatrudnić? Pamiętam, że zaprosiłeś go z jego partnerem na kolację.

Tadeusz rozpromienił się na wspomnienie tak udanego transferu.

– Facet jest najlepszy w tym, co robi, i pomysł, żeby go przejąć, urodził mi się w głowie jakiś miesiąc temu, kiedy Zawistowski robił sobie żarciki z tego, że jest pedziem. Mnie tam obojętne, co się dzieje w ich sypialni, dopóki nie wpływa to na jakość pracy. Na początku myślałem, żeby mu po prostu zaproponować więcej pieniędzy, ale okazało się, że ten obiad wszystko załatwił. Facet zgodził się pracować u mnie za te same pieniądze. Jak tylko skończy mu się okres wypowiedzenia, to zaczyna u nas.

– Mówi pan, że facet jest najlepszy w reklamie, a dał się złapać jak szczeniak na drogi obiad? – odezwała się Edyta.

– A bo tu trzeba zauważyć drugie dno. Skoro Zawistowski wyśmiewa się ze swojego fachowca za jego plecami, to plotki na pewno dotarły również do pokrzywdzonego. U kogo wolałaby pani pracować: u szefa, który upokarza i poniża, kiedy tylko może, czy u takiego, który akceptuje twój światopogląd i będzie cię wspierać? I to nie był jedynie obiad. Zrobiłem pracownikom jeszcze zebranie na temat tolerancji i zagrzmiałem, że jak będę miał takie przypadki w firmie, to winny pożegna się z pracą. Ktoś mu pewnie doniósł i fachowiec będzie teraz pracować dla mnie.

– Sprytne – pochwalił Gabriel.

– No to skoro masz już, tato, wyrobiony pogląd na temat mniejszości, to myślę, że przyszła dobra chwila, żeby wyjść z szafy. My z Gabrielem jesteśmy parą.

– A… Edyta? – zapytał odruchowo Tadeusz.

– Musieliśmy komuś wynająć trzeci pokój, a Edyta jest świetną współlokatorką – odpowiedział tym razem Gabriel.

Tadeusz pomyślał, że to dlatego przyszli we trójkę, żeby nie dopuścić do scen. W tej chwili Wojtek zaczął mówić dość szybko i nerwowo, jakby się bał, że ojciec nie da mu dojść do głosu. Ale wypowiedź Wojtka była Tadeuszowi na rękę, bo pozwalała mu po prostu dojść do siebie po lekkim szoku, jaki zafundował mu syn.

– Całe życie mi mówiłeś, że jestem niedojda, że mazałem się jak baba, że nie będziesz miał ze mnie żadnego pożytku, no może poza moją zdolnością do języków. A ja po prostu jestem humanistą, jestem, jaki jestem. Po kilku nieudanych związkach z dziewczynami poznałem Gabriela i zrozumiałem, że ten pierwiastek żeński zawsze gdzieś tam we mnie występował, to jest moje prawdziwe oblicze. To, czego w życiu potrzebuję, to silne męskie ramię. To nie ja mam chronić moje kobiety, to on będzie chronił mnie. I to mi odpowiada, tego chcę w życiu. Najpierw chciałem się dzielić moim szczęściem, pochwalić prawdziwą miłością. Później bałem się twojej reakcji, potem gotów byłem walczyć o mój związek, a teraz doszedłem do etapu, że twoja reakcja jest mi właściwie obojętna. Nie jesteś w stanie mnie skrzywdzić. Nie zamierzałem ci mówić nic o moich sprawach, po prostu chciałem żyć po swojemu z twoim wsparciem lub bez. Ale kiedy wspomniałeś o tym fachowcu od reklamy, pomyślałem sobie, że może głupio robię, ukrywając się. Przecież mój ojciec jest wykształconym facetem, a nie homofobem, rozwija się, bo tego od niego wymaga dobro firmy, to pewnie nie jest obojętny na dobro własnego syna. Szkoda że twoja „otwartość na inne wartości w życiu” była jedynie cwaną przykrywką dla zimnych kalkulacji.

– O przepraszam, nie żadnych kalkulacji – żachnął się Tadeusz. Teraz już zebrał myśli i wiedział, jak tę sytuację rozstrzygnąć na swoją korzyść. Postanowił pokazać ostrożną akceptację dla związku syna, byleby nie dolewać oliwy do ognia, a potem się zobaczy, co będzie można z tym zrobić. Nawet już teraz miał jeden roboczy pomysł. – W sumie, Wojtuś, to niesprawiedliwe, że oceniłeś mnie, zanim cokolwiek powiedziałem. Nie twierdzę, że nie marzyłem o wnukach, ale mogło być gorzej. Mogłeś odkryć na przykład powołanie do zakonu. Może nie jestem jeszcze na etapie gratulacji, ale ja też przez te wszystkie lata czegoś się nauczyłem i mogę powiedzieć jedno: zawsze będę akceptować wybory mojego syna, bo jest już dorosły. Dodam tylko, że gdybyś kiedyś zmienił zdanie, to również to zaakceptuję. – Tadeusz powiódł wzrokiem po twarzach gości i nie mylił się w oczekiwaniach. Wszyscy wyglądali na totalnie zaskoczonych.

– To może ja przyniosę alkohole, a wy usiądźcie sobie na sofach – powiedziała szybko pani Maria i pierwsza wstała od stołu.

Wszyscy zaczęli się podnosić, a Wojtek zabrał kilka talerzy. Edyta też chciała pomóc, lecz Wojtek zatrzymał ją ruchem ręki.

– Nie trzeba, przecież jesteś gościem, ja pomogę.

W kuchni podszedł do mamy i zapytał:

– Mamo, pamiętasz, jak kiedyś podniosłem na ciebie głos? To było jeden raz w życiu, kiedy rzuciła mnie Ewa. Krzyczałem wtedy na ciebie, czemu pozwoliłaś ojcu to zrobić, czemu mnie nie broniłaś. Pamiętasz, co mi wtedy odpowiedziałaś?

– Oczywiście, że pamiętam. Powiedziałam, że cię nie broniłam, bo nie było takiej potrzeby, to nie była prawdziwa miłość. Gdyby to była kobieta twojego życia, to nie potrzebowałbyś wstawiennictwa matki, po prostu nie dałbyś jej sobie odebrać.

– Tak. I teraz tak właśnie jest. Nie dam już tacie możliwości, żeby odebrał mi moją prawdziwą miłość. To jest mój wybór na całe życie. Dzięki za radę. Zapamiętałem ją i teraz wiem, że wtedy miałaś rację. – Szybko pocałował mamę w czoło, jako że była od niego dużo niższa, i wrócił do salonu.

Trwała ożywiona rozmowa i Tadeusz właśnie wymieniał się numerami telefonów z Edytą i Gabrielem. Cały wieczór był nadspodziewanie miły i goście wyszli z domu późnym wieczorem.

Na drugi dzień Edyta zjawiła się w sekretariacie Tadeusza o godzinie piętnastej i została natychmiast wpuszczona.

– Chciał pan ze mną rozmawiać? Co to za sprawa niecierpiąca zwłoki i wymagająca dyskrecji? – zapytała odrobinę za głośno, jakby chciała sobie dodać odwagi i pokazać, że się nie boi.

Tadeusz zaproponował, żeby najpierw usiedli i czegoś się napili, ale Edyta wolała, by od razu przeszli do rzeczy.

– Dobrze, więc kawa na ławę. Podczas tego obiadu zauważyłem, że Wojtuś nie jest ci obojętny.

Dziewczyna zarumieniła się po czubek uszu.

– Tak łatwo mnie rozszyfrować? – spytała w końcu lekko zachrypłym głosem.

– Nie, to wcale nie jest takie oczywiste, pewnie Wojtek tego nie zauważył, ale ja jestem świetnym obserwatorem, inaczej nie osiągnąłbym tego, co mam. A mam cudowną rodzinę i syna, którego kocham nad życie. To chyba nie ulega żadnej wątpliwości? – Edyta tylko skinęła głową. – Dlatego po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że możemy sobie pomóc. Mamy ten sam cel, tylko że ja mam więcej życiowego doświadczenia i oczywiście znacznie większe możliwości. – Dziewczyna się lekko wzdrygnęła i Tadeusz zganił się w duchu, że przeszedł do meritum tak obcesowo, widocznie tu trzeba więcej delikatności. – Proszę, wysłuchaj mnie do końca. Widzisz, nie jestem najmłodszy i zawsze waliłem prosto z mostu. Owijanie w bawełnę nie wychodzi mi najlepiej, więc nie obrażaj się, jak użyję złego słowa, ale moje intencje są czyste. Myślę, że Wojtuś się pogubił. Fakt, że nie miał szczęścia w miłości i trafiał na same wredne baby. To może zniechęcić. Niech tam sobie eksperymentuje, ale myślę, że prawdziwą miłość mógłby jeszcze sobie znaleźć wśród dziewczyn. I pomyślałem o tobie. Jesteś bystra, studiujesz dobry kierunek, do tego masz ładną buzię. To wystarczy, żeby niejednemu facetowi zakręcić w głowie. Ale Wojtek jest nie tylko skołowany, jeszcze ten Gabriel mąci mu w głowie. Dlatego pomyślałem sobie tak. Dam Gabrielowi na ten jego wyjazd. To może być dla nich świetny test miłości i wierności. W końcu to taka trochę artystyczna dusza, nie wiadomo, czy nie skorzysta z pierwszej lepszej okazji, a chyba lepiej się o tym przekonać szybciej niż później. A jak on wyjedzie, to ty mi obiecasz, że przez ten miesiąc po prostu postarasz się osłodzić Wojtusiowi samotność. Nie, nie, nie, o żadnym wchodzeniu do łóżka nie mówię. Ale przecież możesz spowodować, żeby spędził z tobą miły wieczór, nie ma w tym nic złego. Może jakaś lepsza kolacja? Krewetki i dobre wino? No i tu wchodzi moja rola jako pomocnika. Wyobraź sobie na przykład, że zaproponujesz mu wspólny lot balonem. To może być niezapomniane przeżycie. Albo pójdziecie do teatru, a ty będziesz wyglądała jak bogini? Wiesz, jak ta Julia Roberts w „Pretty Woman”. Ale do tego potrzeba kasy, a ja mam jej sporo. Pomyśl, to nic złego dofinansować własnego syna, w końcu jest biedny jak student. A jak kupisz sobie takie szpilki, ładną kieckę czy drogie perfumy, to potraktuj to jako koszty uboczne. Tu mam kopertę, w której jest dwadzieścia tysięcy, sądzę, że na miesiąc wystarczy, ale jakbyś chciała na przykład pojechać na parę dni w góry i Wojtek dałby się na to namówić, to oczywiście za wszystko zapłacę. Wystarczy jeden telefon. Sama widzisz, że nie robimy nic złego. Przecież jeśli Wojtuś jest wierny Gabrielowi, to do niczego nie dojdzie, a ty spędzisz miły miesiąc ze współlokatorem. A to, że za to zapłacę, to chyba mogę mieć taki kaprys? Nie chcę, żeby cierpiał i zamartwiał się, jak już zostanie sam. To co, zgoda?

– No nie wiem, trochę mnie pan zaskoczył. Z jednej strony faktycznie nie łamiemy prawa, ale mam parę wątpliwości i chyba lepiej, żeby je rozwiać teraz, niż potem miałyby być między nami nieporozumienia.

– Oczywiście, każdy projekt trzeba najpierw przedyskutować, mamy mnóstwo czasu. To może jednak napije się pani czegoś?

Edyta zgodziła się na kawę i Tadeusz zakrzątnął się koło poczęstunku. Pomyślał, że dziewczyna wygląda na bystrą. To mogą być twarde pertraktacje, a Tadeusz lubił twardych przeciwników i bojowe nastawienie dziewczyny podobało mu się dużo bardziej niż wycofana postawa syna.

– Pozwól, że ci opowiem trochę o Wojtusiu, żebyś skuteczniej do niego mogła dotrzeć. On kocha wodę, przyrodę, każdego futrzaka zagłaskałby na śmierć. Więc lepiej nie odwiedzajcie schroniska dla zwierząt. Sporty ekstremalne też odpadają, ale postaraj się wyłapać jakieś wydarzenia kulturalne. To jest dobry pomysł, wiesz, że niby nie masz z kim iść. – Tadeusz wczuł się w rolę i jeszcze przez kwadrans zarzucał Edytę informacjami w jego mniemaniu niezbędnymi do lepszego poznania jego syna.

Edyta słuchała cierpliwie, nie przerywała, ale w pewnym momencie coś zaprzątnęło jej umysł.

– A co będzie, jeśli wymyślę sobie wyjątkowo drogą sukienkę? Czy pan to zaakceptuje? – spytała.

– Ależ oczywiście, dla mojego syna wszystko, co najlepsze. Wręcz przestrzegam przed tandetą, wywalone pieniądze – zgodził się skwapliwie Tadeusz.

– Dobrze, będę zbierać dla pana rachunki, żeby się wszystko zgadzało, ale nie życzę sobie żadnych telefonów przez cały ten miesiąc.

– Jak to? To skąd będę wiedział, czy robicie jakieś postępy?

– Proszę mnie zrozumieć – tłumaczyła Edyta. – Rozmawiam z Wojtkiem, może razem gotujemy i nagle dzwoni mi komórka. Ciekawe, co pomyśli Wojtek, jak zobaczy pana numer?

– Masz rację, ale gdybym jednak potrzebował porozmawiać, to chyba mogę zadzwonić? – bronił swojego stanowiska Tadeusz.

– Może mówmy się na specjalny kod. Wyśle mi pan wiadomość, że nie może się dodzwonić do Wojtka i że mam mu przekazać jakąś informację. Tak jest bezpieczniej. Ja to zrobię, a jak zostanę sama, na przykład na drugi dzień, to zadzwonię do pana. Proszę nie wymagać, żebym oddzwaniała natychmiast, bo w takim razie lepiej nawet nie zaczynać. – Widać było, że znowu jest w bojowym nastroju i nie popuści, prędzej wycofa się z układu.

– Zgadzam się, to ma sens. Jak wyczerpiesz fundusz, zadzwoń. Przyniesiesz rozliczenie, to dostaniesz kolejną kopertę. Zostawiam inicjatywę w twoich rękach – podsumował Tadeusz i rozmowa dobiegła końca.

Parę minut później Tadeusz umówił się z synem i jego partnerem na mieście i po obfitym obiedzie objaśnił im cel spotkania.

– Pomyślałem, że powinienem dla was zrobić coś dobrego. Coś, co pokaże, że traktuję was poważnie. Pomyślałem, że skoro ten wyjazd może pomóc znacząco w twojej przyszłej karierze, to ci go opłacę. – Po tych słowach wyjął kopertę i położył przed Gabrielem. Popatrzył przy tym na syna.

Nie musiał śledzić reakcji Gabriela, ta była oczywista, ale był ciekaw, co myśli Wojtek. Czy doceni? Czy podziękuje? Czy będzie nieufny? A może odmówi przyjęcia pieniędzy z egoistycznej chęci zatrzymania partnera przy sobie? Faktycznie na twarzy Wojtka widniał istny kalejdoskop uczuć. Wojtek patrzył to na pieniądze, to na Gabriela, i chyba widok bezgranicznego szczęścia na twarzy Gabriela sprawił, że wstał od stołu, podszedł do ojca i po prostu go uścisnął.

Wracając do domu, Tadeusz był z siebie bardzo zadowolony. Przecież robił to wszystko dla dobra syna.

Tak minęło parę tygodni. Edyta nie dzwoniła, ale co parę dni wysyłała rachunki, z których widział, gdzie chodzili, co jadali, nawet mógł sobie wyobrazić, jakimi pachniała perfumami. Postanowił więc się nie narzucać i zostawić sprawy swojemu biegowi. Kiedy pierwsza koperta się wyczerpała, dziewczyna podjechała po drugą, ale nie mieli okazji porozmawiać, bo Tadeusz miał ważne spotkanie.

Na dwa dni przed planowanym powrotem Gabriela Edyta zadzwoniła dość wcześnie rano i poprosiła o rozmowę jeszcze tego samego dnia. Tadeusz odwołał wszystkie spotkania i wysłał po nią samochód, żeby szybciej mogła dotrzeć do firmy. Był zaniepokojony, bo każdy kolejny raport dawał mu coraz więcej nadziei na to, że znajomość Wojtusia z Edytą przerodzi się w coś bliższego, zwłaszcza że ostatnie sprawozdanie zawierało rachunek za ekskluzywną damską bieliznę i Tadeusz był prawie pewny, że jest blisko sukcesu. A tu ten telefon i taki poważny ton. Co tam się mogło stać? Ciekawe, czy trzeba będzie pocieszać Edytę, czy może będzie chciała mu zrobić awanturę i trzeba będzie ją jakoś rozbroić. To akurat nie będzie problemem, niejeden raz się załatwiało takie sprawy.

Dalsze rozmyślania przerwało wejście Edyty. Trzeba przyznać, że wyglądała naprawdę ładnie, jakby wypiękniała. Czy to miłość, czy te drogie kosmetyki, które sobie kupiła parę tygodni temu? Tadeusz nie odzywał się pierwszy, chciał, żeby dziewczyna przejęła pałeczkę, bo nie wiedział, w jakim kierunku potoczy się rozmowa.

– Muszę panu coś powiedzieć. Postarałam się wykonać zadanie najlepiej, jak mogłam. I nie chodzi tu wcale o pieniądze. Zrobiłam to dla Wojtka. To, że mi się podoba, łatwo było zgadnąć, bo gdyby mi na nim nie zależało, to nie przyjęłabym zaproszenia do jego rodziców, prawda? Rozgryzł mnie pan, a ja zgodziłam się tak chętnie, bo chciałam, żeby nam się udało. Ma pan rację, że mając do dyspozycji spory budżet, można zrobić dużo więcej niż bez funduszy, ale od tej pory nie będę już kontynuować tego projektu. Przyszłam zwrócić resztę pieniędzy – mówiąc to, położyła kopertę na stoliczku.

– A mogę spytać, co się stało? – Tadeusz nie do końca wiedział, jaką ma przyjąć postawę, więc postanowił delikatnie wypytać dziewczynę o więcej szczegółów.

– Tak. Wczoraj poszliśmy do łóżka. Wojtek postanowił zerwać znajomość z Gabrielem i powiedzieć mu, że jednak woli kobiety. Czyli mnie. Przez ten miesiąc bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Poznaliśmy się doskonale i odkryliśmy, że świetnie do siebie pasujemy. Chcemy razem zbudować trwały związek i zaraz po wyprowadzce Gabriela oficjalnie ogłosimy, że jesteśmy parą.

– Ależ to cudownie! Proszę mi tego nie oddawać, to taka mała premia. Jestem bardzo zadowolony, lepiej nie mogło się złożyć. Gratuluję! – Tadeusz wepchnął Edycie kopertę i uścisnął ją serdecznie. Był naprawdę szczęśliwy, bał się, że mu łatwo nie pójdzie, a tu taka niespodzianka.

– Jest jeszcze jedno. Nigdy w życiu nie przyzna się pan nikomu do tej „pomocy” w zaaranżowaniu naszego związku. Zresztą, to powinno być oczywiste, że jeśli kiedykolwiek, nawet w złości, powie pan Wojtkowi o naszym układzie, to gwarantuję, że on po prostu pana znienawidzi. A tego nie chcemy, prawda? No i nie będziemy potrzebować pana wsparcia finansowego. Namówiłam Wojtka, żeby stanął na własnych nogach już teraz. Tłumaczenia są świetnie płatne i tylko wzbogacą jego doświadczenie, kiedy będzie się starał w przyszłości o inną pracę. Ja sama biorę dyżury w przychodni i jakoś godzę to ze studiami. Chciałam, żeby pan to wiedział.

Po wyjściu dziewczyny, teraz już oficjalnej dziewczyny swojego syna, Tadeusz uśmiechnął się do siebie. Ta Edyta nie da sobie w kaszę dmuchać. Będzie z niej fajna synowa. A jeśli ich dzieci odziedziczą jej geny plus inteligencję Wojtusia? Może to nie Wojtuś powinien przejąć firmę, a któryś z wnuków?

Epilog

Edyta siedziała wtulona w Wojtka. W pewnym momencie odwróciła się twarzą do niego.

– Muszę ci, kochanie, coś powiedzieć. Raz w ciebie zwątpiłam.

– Wiem, to było wtedy, kiedy tata powiedział, że akceptuje nasz związek z Gabrielem. Ja też dałem się na to nabrać i aż mi szczęka opadła. Sam w siebie zwątpiłem. A jaki Gabriel był wściekły. W drodze powrotnej powtarzał, że mam takiego fajnego ojca, a robię szopki, i że w życiu by się nie zgodził udawać geja, gdyby nie perspektywa tego wyjazdu.

– Fakt, nagadał ci wtedy. Ja nie odezwałam się, ale myślałam tak jak on.

– No tak, ale tata cię zaraz potem wezwał do siebie i znowu mi zaczęłaś wierzyć. – Wojtek głaskał Edytę po głowie, a ona wtuliła się w niego jeszcze bardziej. – Edytko, mój ojciec chyba nigdy się nie zmieni. Zawsze musi załatwić wszystkie sprawy po swojemu. Nie jest złym człowiekiem. Na pewno mnie kocha, ale bez mrugnięcia okiem wrzuciłby mnie pod tramwaj, gdyby wierzył, że robi to dla mojego dobra. On już taki jest. Czasem go kocham, a czasem nienawidzę. Myślałem, żeby po prostu odciąć się od niego, ale żal mi mamy. To jest najlepsza osoba na świecie i pękłoby jej serce, gdybym po prostu zniknął z ich życia. Dlatego nie mogłem ryzykować, że cię przyprowadzę, a jemu nie spodoba się kolor twoich włosów albo sposób, w jaki trzymasz widelec.

– To co, pozwolimy mu, żeby nas ożenił? – zaproponowała Edyta ze śmiechem. – Zawsze chciałam mieć huczne wesele, więc nawet mogłabym mu się dać zmanipulować. Chyba zacznę coś przebąkiwać o cichym ślubie i pozwolę się przekonać dopiero, jak mi kupi samochód. – Po chwili dodała: – Właściwie to ja mojego przyszłego teścia lubię.